Слайд 2Idąc tak w zamyśleniu, spostrzegł nagle w oddali sylwetkę jakiegoś mężczyzny. Podszedł
nieco bliżej ,przekonał się ,że to ktoś miejscowy, jakiś Meksykanin.
Слайд 3Mężczyzna bezustannie schylał się, podnosił coś i ciskał do wody.
Gdy nasz
przyjaciel zbliżał się jeszcze bardziej, dostrzegł, że Meksykanin zbiera tak rozgwiazdy, które fale oceanu wyrzuciły na plażę.
Слайд 4-Wrzucam te rozgwiazdy z powrotem do wody. Widzi pan, mamy odpływ i
wszystkie je wyniosło na brzeg. Jeśli nie wrócę ich morzu, umrą z braku tlenu.
Слайд 5-Rozumiem...-odparł nasz przyjaciel.-Lecz takich rozgwiazd muszą być pewnie na tej plaży tysiące
i w żaden sposób nie uda ci się uratować wszystkich... Jest ich po prostu zbyt wiele.
Слайд 6Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę -tłumaczył - że na tym tylko
wybrzeżu podobnych plaż są setki i na każdej z nich morze wyrzuciło pełno rozgwiazd. Nie sądzisz więc, przyjacielu ,że to, co robisz, nie ma większego znaczenia ?
Слайд 7Meksykanin uśmiechnął się, a potem pochylił, podniósł kolejną rozgwiazdę i wrzucając ją
do wody, odrzekł :